Ludzie podejmują różne decyzje. Decydują o sprawach ważnych, ale i tych nieistotnych, każdego dnia. Decydują również o swoim odejściu z tego świata.
Kiedy pewna osoba (nie wymieniam stopnia pokrewieństwa, gdyż nie ma on takiego znaczenia w dzisiejszym przemyśleniu) odchodzi z własnej woli, odbiera sobie życie, wszyscy wokół zadają sobie pytanie: dlaczego? Jak to mogło się stać? Dlaczego przegapiliśmy te wszystkie znaki? Jesteśmy winni, nie pomogliśmy jej/jemu.
Cierpienie fizyczne i duchowe stawiam na równi. To, co siedzi w naszym ciele może nas zabić, ale to, co siedzi w naszej głowie może również to zrobić. Do czego zmierzam... podjęcie decyzji o odebraniu sobie życia jest ostatecznie decyzją tej jednej osoby. Możemy rozmawiać, interesować się, pytać, spędzać czas, możemy próbować zmienić tę decyzję. Czasami się uda, to może być prosty bodziec, który odciągnie ją/jego od tej decyzji. Nie zapominaj jednak, że nie zawsze się uda. Możesz odczytywać wszystkie znaki, ale po prostu zabraknie tego czegoś. Tego, co mogłoby ją/jego zatrzymać. Nie wiń siebie. Samobójstwo to nie jest jego ani jej porażka, to nie jest również twoja porażka, o ile zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy. Za taką decyzją często kryje się ogromna determinacja. Stań krok dalej i mimo wszystko spróbuj zrozumieć.
Bądź dla tej osoby. Jesteś wystarczająca/y. Nie naciskaj na coś, czego nie da się już zmienić. Jesteś teraz i tutaj, ale przyjdzie czas, kiedy znowu on/ona będzie sama, chociażby na moment. Decyzja zostanie potwierdzona. Ta osoba zniknie.
Słońce podjęło dzisiaj decyzję o tym, że zajdzie. Czy będziesz je prosić, aby nie zniknęło?
Komentarze
Prześlij komentarz