Kiedy uroczy głos w twojej głowie dudni dzień w dzień, że masz zniknąć, umrzeć, wszystko traci sens. Ten głos ma rację. Jesteś ciężarem. Każdy poranek jest walką, odliczasz czas, aby już uciec od ludzi, od spojrzeń. Chcesz być sama. Walka toczy się jeszcze zacieklej.
I szukasz jakiegoś punktu zaczepienia. Kogoś, kto sprawiłby, że chce Ci się wstawać, że chcesz robić cokolwiek. Szukasz czegoś, co sprawi Ci radość. Szukasz, ale gdy już znajdziesz, głos mówi, że masz to zostawić, bo i tak umrzesz w ciągu najbliższych trzech miesięcy.
Nadchodzi dzień, kiedy głos się uspokaja. Słyszysz tylko szept, który nie jest mocno niepokojący. Głowa jest pusta, nie ma w niej żadnych abstrakcyjnych myśli. Jesteś w stanie skupić się a tym, aby zjeść posiłek i czuć, jak dobry jest. Umiesz przeczytać 10 akapitów książki, która czeka na Ciebie każdego wieczora. Dzisiaj umiesz to zrobić. Ludzie nie wydają się być przerażający, wymagający. Nie denerwujesz się.
Komentarze
Prześlij komentarz